czwartek, 7 marca 2013

Dead Can Dance - Anastasis (polecam do słuchania)

Zgodnie z obietnicą co jakiś czas będę podrzucała na blog moje muzyczne odkrycia i inspiracje. Być może ktoś z Was poszukuje podobnych dźwięków, co ja... 


Tym razem kilka słów na temat ostatniej płyty duetu, który osiągnął w Polsce wyjątkowo kultowy status. Dead Can Dance, czyli Lisa Gerrard i Brendan Perry, Australijczycy, którzy nastrojem i pomysłem na muzykę już dawno temu podbili serca Polaków, w tym także i moje. Ostatnia płyta - "Anastasis" to powrót duetu, który zrobił sobie ponad szesnaście lat przerwy! Osiem nowych utworów nie zawodzi, a wręcz przeciwnie - porywa w niezwykły świat syntezatorów, orkiestry, instrumentów dętych, przyprawionych jak w przypadku każdej, dobrej potrawy - elementami world music, etnicznymi, czy bliskowschodnimi. Te ostatnie znakomicie uzupełniają się z łatwo rozpoznawalnym głosem Gerrard, która w swoich kompozycjach przywołuje bardzo filmowe klimaty (fani muzyki z filmu "Gladiator" będą zachwyceni!). Co jeszcze? Żałuję, że ominął mnie warszawski koncert. Pocieszam się za to myślą, że fragmenty tego występu mają szansę znaleźć się na albumie LIVE duetu, którego wydanie zaplanowano na lipiec tego roku. Jeżeli szukacie muzyki, którą naprawdę można przeżywać, koniecznie sięgnijcie po Dead Can Dance. Okładka "Anastasis" jest wprawdzie mroczna, ale zapewniam, że skrywa kompozycje o ukrytym, pozytywnym przekazie - jak to zdjęcie, niby czarno-białe, ale na pewno zrobione w słoneczny dzień... Posłuchajcie mocno rytmicznego utworu "Opium". Uwaga uzależnia!

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz